Wpadłeś w poślizg na drodze i uszkodziłeś oponę, felgę, albo zbiłeś szybę w samochodzie? Jesteś zdenerwowany, ale pamiętaj, aby zrobić zdjęcia z miejsca zdarzenia. Przydadzą Ci się, gdy będziesz walczyć o odszkodowanie od zarządcy drogi.
Taka sytuacja może zdarzyć się każdemu. Szczególnie tym, którzy jadą zniszczoną drogą pełną dziur, wyrw i innych drogowych pułapek. O stłuczkę nie jest też trudno zimą, gdy jezdnia jest przysypana śniegiem lub oblodzona. Jeżeli dostosujemy prędkość do przepisów, znaków drogowych oraz oczywiście warunków panujących na trasie, nic złego nie powinno nam się stać. Ale! Są sytuacje, na które nie mamy wpływu. Przykładowo. Podróżujemy bardzo zniszczoną drogą. Pełno w niej dziur, brakuje pobocza, a brzeg jezdni jest mocno uszkodzony. Nagle zza zakrętu z dużą prędkością wyjeżdża ciężarówka. Żeby się z nią minąć na tej wąskiej szosie, szybko zjeżdżamy jak najbliżej prawego brzegu. Bum! Z impetem wjeżdżamy w dziurę. Dalej już nie pojedziemy. Opona jest pęknięta, a felga wygięta. Możemy tylko wezwać pomoc drogową, która zajmie się transportem pojazdu lub na miejscu zmieni koło.
Kierowca, który uszkodził samochód na śliskiej nawierzchni, powinien wezwać pomoc drogową i zrobić zdjęcia miejsca zdarzenia.
Czekając na pomoc powinniśmy zadbać o to, aby móc uzyskać odszkodowanie od zarządcy drogi – m.in. zrobić zdjęcia, spisać dane świadków.
Każda droga w Polsce ma swojego właściciela, który zazwyczaj wyznacza zarządcę szosy. Jeżeli wpadliśmy w poślizg na szosie gminnej, to zarządcą drogi może być zakład komunalny. A jeśli do zdarzenia doszło na trasie powiatowej to jej administrowaniem najprawdopodobniej zajmuje się zarząd dróg powiatowych.
To, do kogo należy droga, możemy sprawdzić, dzwoniąc do którejś z jednostek administrujących siecią dróg lub urzędu gminy czy starostwa powiatowego. Uwaga! Musimy podać, gdzie dokładnie doszło do zdarzenia. Może się bowiem okazać, że jedna droga będzie miała dwóch zarządców. Gdy na przykład znajduje się na terenie dwóch powiatów, to jedna jej część może być w gestii jednego zarządu dróg powiatowych, a drugą będzie administrować inny ZDP.
Jeżeli będziemy mieć stłuczkę na nieodśnieżonej drodze, możemy domagać się odszkodowania od zarządcy drogi.
Poza tym zarządcą ulicy może być też spółdzielnia mieszkaniowa (jeżeli jest to droga wewnętrzna na osiedlu).
Zgodnie z Ustawą o ruchu drogowym każdy właściciel/zarządca drogi ma obowiązek ją utrzymać. Oznacza to „wykonywanie robót konserwacyjnych, porządkowych i innych, zmierzających do zwiększenia bezpieczeństwa i wygody ruchu, w tym także odśnieżanie i zwalczanie śliskości zimowej”.
Zarządca drogi musi dbać, aby kierowcy mogli bezpiecznie korzystać z szosy. Powinien na bieżąco łatać dziury (także te powstałe zimą), usuwać zaspy śniegu, sypać jezdnię piaskiem lub solą. Z tymi ostatnimi zadaniami jest największy problem. Ponieważ zarządcy drogi ustalają różne standardy prowadzenia Akcji Zima. Najważniejsze drogi (np. główne trasy miast) starają się odśnieżać jak najszybciej. Na mniej istotnych szosach solą lub piaskiem posypują tylko skrzyżowania i ostre zakręty, zaś na drogi najrzadziej uczęszczane (np. tylko przez mieszkańców jednej wsi lub osiedla) pługi i piaskarki wjeżdżają tylko w sytuacjach awaryjnych.
Na oblodzonej drodze może dojść do poślizgu nawet podczas jazdy z minimalną prędkością.
Dodajmy jeszcze, że odśnieżaniem dróg nie zajmuje się sam zarządca, ale firma, którą wybrał podczas przetargu. To pracownicy takiego przedsiębiorstwa powinni w określonym wcześniej czasie reagować na każde wezwanie do odśnieżenia drogi.
Jeżeli uważamy, że nasz samochód został uszkodzony, bo właściciel trasy nie dopełnił swoich obowiązków, nie musimy naprawiać auta na własny koszt. Mamy prawo domagać się odszkodowania od zarządcy drogi. Zanim wykonamy pierwszy krok, ustalmy kilka faktów. Tak przynajmniej radzą eksperci z biura Rzecznika Finansowego.
Bardzo ważne jest wzięcie pod uwagę wszystkich aspektów sprawy, bo nie zawsze na śliskiej drodze może dojść do stłuczki z winy zarządcy szosy. Może to kierowcy jechali za szybko albo mieli złej jakości opony. Może była śnieżyca i służby drogowe nie nadążały z usuwaniem zasp białego puchu. Sytuacja może być jeszcze bardziej skomplikowana. Przykładowo: kierowca jechał drogą dzień po intensywnych opadach śniegu. Trasa nadal nie była odśnieżona. Nikt nie posypał jej też piaskiem. Mężczyzna znacząco zwolnił, ale i tak na zakręcie wpadł w poślizg i wylądował w rowie. Gdy udało mu się wysiąść z samochodu, wezwał policję. Przybyli na miejsce mundurowi… uznali, że to kierowca był winny sytuacji. Dlaczego? Badanie alkomatem wykazało, że przed podróżą pił alkohol. Mężczyzna może więc zapomnieć o odszkodowaniu od zarządcy drogi.
Zarządca budynku ma obowiązek usunąć sople lodu, zwisające z dachu, gzymsów i balkonów. Stanowią one niebezpieczeństwo dla przechodniów i zaparkowanych w pobliżu samochodów.
Albo inna sytuacja. Kobieta parkuje samochód przed kamienicą, wysiada i idzie na spotkanie z koleżanką. Ona pije kawę, a z dachu osuwa się duży sopel lodu, który uderza w jej auto. Gdy właścicielka pojazdu wraca, widzi zbitą przednią szybę. Kto jest winny sytuacji? Prawdopodobnie zarządca budynku, ponieważ nie usunął w porę sopli. A może kobieta, która zaparkowała samochód w niedozwolonym miejscu? Sytuacja nie jest oczywista. Ostateczną decyzję podejmie zapewne dopiero sąd.